_Wielebny_ |
Wysłany: Sob 1:30, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Materiał bazowy postu: cztyry walki Makaroniarza z:
Brucem Scottem ( 25 - 6 - 0 ) - czerwiec 2003
Romanem Buhajem ( 16 – 7 – 1 ) – czerwiec 2005,
Marco Heinichenem ( 8 – 11 – 2 ) – listopad 2005,
Marcelo Fabianem Dominguezem ( 40 – 6 – 1 ) – lipiec 2006
Linki do walk czekają, zatem szorujcie tam gdzie należy.
Furmi napisał: | Wygląda troszkę ciotowato |
Czy to źle ? A w czym upatrujesz owy przymiot ?
Furmi napisał: | ale ma niesamowitą petardę. Widziałem tylko dwie walki - z Kristiansenem i zkimś jeszcze - obie zakończone bardzo efektownie, ale słyszałem też, że i Romek Bugaj poczuł jego ciężką łapę... |
Na zagramanicznych forach opiewają go jako punchera. Może przyjmijmy w deliberce ową „petardę”, gdyż rozmowa o punchercze, bez zdefiniowania zakresu treściowego owej frazy uwłacza.
Jego bomby prezentują się okazale, gdy ma przed sobą boksera pozwalającego w siebie walić jak w blaszany bębenek. Buhaj przy knockdown’ie trochę źle stał, schodził w dół i dostał takiego. Nic wielkiego. Potem w narożniku sędzia przerwał walkę, ciosy nie były ani czyste, ani dewastujące; raczej Ługi – Bugi stał za podwójną gardą i czekał na koniec, bo niby i jaką motywację mógł mieć do dalszych zmagań ?
Z Heinekenem – szybkie uderzenia wyprowadzone po wcześniejszym naruszeniu zawodnika, kluczowym była tu swoboda jaką dawał przeciwnik, zatem przymierzenie dokładne, a bojaźń o kontrę nikła. Nic porywającego.
W walce z latynoską beczułką z lipca 2006 to wyszło mu kopnięcie na sam koniec żuchwy, wcześniej trzepnięcia spływały po Fabianie.
Dobra praca pęcin, widoczna ich lekkość, także w defensywie, szybko potrafi się wycofać, uległa znacznej poprawie od walki z 2000 roku ze Scottem.
Wysoka garda może kusić do zastosowania patentu brewsterowskiego, by przytkać chałapiarzowi troszkę trzewia, szczególnie, iż kałdun dryblasa raczej szklanym, jednak potrafi zrobić plecy koszykarskie i chronić zarówno fluny, jak i czerep. Istotny plus.
Bitny, szybki, szybkie ręce, dobry uppercut ma – nim właśnie usadził Domigueza, prawy krzyżowy a la Klintschko, left, right hook naprawde dobre. Dobre mixy dół – góra.
Dobry lewy prosty, ma coś z Klinczki – czasem jabuje chodząc w kółko, czekając na przyprawienie prawym prostym, a gdy atak nadchodzi z góry , cepami a la Knur, wówczas na klincz idzie.
Potrafi się odsłonić zbytnio, przepędzając przeciwnika zamachowymi sierpami, gdy ten nań napiera, przy czym widać pewne oznaki paniki przed silniejszym zawodnikiem, bo o ile kontrował nieśmiałe ataki Buhaja jedną ręką, to druga trzymała dobrze gardę, o tyle z Dominguezem już w 1 rundzie, a więc zmęczenie odpada, opuszczał rękawicę.
Kondycja nie najlepsza – w 7 rundzie z ostatnim oponentem dyszał, chował się za podwójną gardą, w trzeciej i na początku czwartej zmęczył się nieco, zdeprymował, iż Argentyńczyk taki buńczuczny boksersko, niższy o 16 ciemcimetrów, a wsadza mu jaby. Na punkty prowadził Walijczyk, lecz delekatnie.
Prima facie materiał na mistrza jest, jednak nim nie zostanie, gdyż dopuścił się grzechu biohazardu
Posiada aludzką szczękę dolną, niczym przeżuwacz.
Nastąpiła w jego rozwoju groźna korelacja - kilku elementów w ramach dwóch zasadniczych czynników:
czynnik włoski:
- wyciągnięta, długa żuchwa włoskiego łogiera ( czynnik rasowy i genetyczny ),
- brzemię kuchni narodowej - wciąganie spaghetti za młodu; dzieciom nie pozwala się zbyt długo ssać smoka, by ustrzec się przed przodo lub tyłozgryzem; o ile smok powoduje nieprawidłowe ułożenie zębów, o tyle wciąganie klusek, wydłużenie całej dolnej szczęki.
Lecz to było jedynie preludium – gdyby tu zakończyła się sprawa mielibyśmy człowieka - konia.
Nałożył się:
czynnik brytyjski.
Taka wada utrudnia artykulację, szczególnie na gruncie anglojęzycznym, szczególnie zaś wyspiarskim, gdzie końcówki wyrazów należy w werbalu skracać i pchać je niejako z garła – powoduje to często otwartą gambę w rozmowie. Przyczyniło się to do dalszego wzrostu, lecz tym razem w głębokości ( zwiększeniem miejsca pod językiem).
Być może żuł na domiar złego gumę hubę-bubę albo Turbo, grał na trąbce, tudzież fagocie, albo zrazu brał udział w pluciu na odległość. Gdy ostatnie może się jawić niczym przejaw taniej błazenady na naszym padole, to w UK są często urządzane lokalne zawody w pluciu pestkom na odległość, stanowi to swoistą regionalną odmianę hiszpańskiej wojny na pomidory.
Jako, że chłopakowi poszło w szczękę, stał się nie tylko uosobieniem maksymy: kto nie ma w głowie, ten ma w szczęce, ale i siadają mu zawiasy – mięsień podtrzymujący trzon żuchwy – żwacz, dzwigając jadaczkę atawistycznych gabarytów rozciągnął się. Na luźność oraz ciążenie mamy podparcie w ruchach Enzo po walce z Buhajem – zobaczcie jak międlił na boki, nie mógł jej poskromić.
Tu pojawia się kluczowe pytanie: Czy stanie się on Enzo „Gumming Jaw” Maccarinelli, przyjmując na nią i jednoczesnie amortyzyjąc nawet sierpy spod remizy a la Tomasz B. ( kurcze, dlaczego imię Tomasz jest utożsamiane z przaśnością, indolencją ), odbierając rzeczonemu prymat przymiotu z gumą w tle
Egzegeza materiału - ostatniej walki pokazuje, iż jednak bródkę trzyma blisko szyi, chce unikać upperów, a i Bruce Scott posyłając włochatego Walijczyka pod liny przyprawił go o jej zafalowanie, mimo, iż nasz bohater po uchlu dostał.
Od roku 2003 poprawił się bardzo. Walka z Lionheart to jedna z lepszych w cruiser ostatnich lat, bardzo dobre tempo, bez klinczerki. Ma zadatki na fightera; czekoladowy złamał mu nos. Poprawił się technicznie – nogi i lepsza obrona, jednak ciutę asekuranctwa doszło. Wolę go jako 22 – latka w walce z małym Tysonem. No i niech będzie, że przylutować potrafi. Spodobał mi się , tak, tak Furminatorze, i chyba nie będę zmazywał jego walk, a już chciałem.
Nieprzygniatającą przewagę punktową ( Dominguez, z Hobsonem też wygrał niewielką różnicą punktów: 116-112, 114-113, 114-113 ) powoduje nie złe wyszkolenie, lecz niepotrzebne oddawanie pola, najprawdopodobniej wynikające z braków kondycyjnych, o czym też mówił jakiś pismak po walce z Abdoulem.
Dotychczas chyba żaden z przeciwników nie zoczył wątłych partii środkowych, ich zbesztanie stanowić będzie drogę do złamania dryblasa.
Na boxrecu anonsują walkę z Nelsonem na październik, po wiosennej kontuzji emeryta. Nie wierzę, iż dojdzie to starcia, Johnny ma chyba pełne spodnie.
A Wy jak obstawiacie tę ewentualną konfrontację ?
Enzo kontynuuje tradycję rodzinną. Łojciec – Mario – boksował we włoskiej armii, a kiedy przenieśli się do południowej Walii przekabacił syna, zapewne chciał zmazać chańbę, którą okrył rodzinę starszy: http://boxrec.com/boxer_display.php?boxer_id=132246 .
W amatorce „musiał uznać wyższość rywali” cztery razy na ponad 50 starć; wywalczył tytuły w juniorkach i seniorach.
Dobra, koniec meczu.
edit1: "Od roku 2000 poprawił się bardzo." --> "Od roku 2003 poprawił się bardzo."
edit 2: tri przecinki |
|